Tak, zajmuję się również kredytami frankowymi. Od kilku lat pomagam tzw. frankowiczom w ustalaniu nieważności zawartych przez nich umów kredytowych oraz odzyskiwaniu wpłaconych kwot. Mam na koncie sporo wygranych, w tym także prawomocnych. Jak dotąd nie przegrałem…
Na rynku jest wielu prawników oraz dość dziwnych spółek zajmujących się tym tematem. Wszystkim moim potencjalnym Klientom zawsze sugeruję, aby skontaktowali się z kilkoma z nich i zobaczyli czy poczują „chemię”. Walka z bankiem jest bowiem poważnym wyzwaniem, dotyczącym życiowej sprawy jakim jest wieloletni, najczęściej potężny kredyt. A szansę w sądzie ma się tylko jedną.
Przewagą mojej kancelarii nad kancelariami – fabrykami jest ograniczona liczba spraw, które prowadzimy. Nie przekraczamy ok. pięćdziesięciu spraw w toku; gdy zadzwoni Kowalski chcę pamiętać, że zawarł on umowę z mBankiem, że wpłynęła już odpowiedź na pozew a rozprawa jest za 3 miesiące. Czy jest to przewaga warta wyboru mec. Malacha? Nie wiem, oceńcie to sami, zapraszam do kontaktu.
Ale! Wiem na czym polega prawdziwa przewaga mojej kancelarii! Współpracuje ze mną adwokat Marta Gałczyńska, która zajmuje się „frankami” o wiele dłużej niż ja. Ma niesamowitą wiedzę, komputerowy, przenikliwy umysł, zna jakieś dziwne wyroki SN i pamięta, że akta w/w Kowalskiego są na dolnej półce w niebieskiej teczce. Więc jeśli nie ja, zapraszam na rozmowę z mec. Gałczyńską.